piekielni.pl Pokaż menu Szukaj Moje historie Sąsiad zmusił mnie do założenia konta . Chciałabym abyście ocenili i wypowiedzieli się w komentarzu bo sama nie wiem co myśleć. Zacznę od tego że kiedyś mieliśmy suczkę . Mieszana z yorkiem , wzięliśmy córce . Wszystko fajnie . Mieszkamy na wsi w domkach , kilku sąsiadów wokół. Najbliższy sąsiad często i na długo wyjeżdża , jak wraca to na całe miesiące . Sąsiad (S) zwierząt nie miał . Bo teraz już ma . Naszą suczkę . Parę razy córka zaszła z pieskiem do sąsiada (córka miała może z 10 lat wtedy , S 45+ i S jest kolegą męża z dzieciństwa ) Bardzo często musieliśmy szukać naszego pieska , mieszkamy na uboczu , piesek w sumie biegał luzem po podwórku lub był w domu . Ale zaczął znikać . Jak się okazało to sąsiad wołał ją do siebie , karmił smakołykami . W późniejszym okresie słyszałam jak szczeka zamknięta u niego w domu . Nic nie dało proszenie aby tego nie robił i pilnowanie psa. Bo jak piesek poczuł to już sam biegał po smakołyki . Nawet zamknięty znajdował luke w ogrodzeniu i się przeciskał. W końcu daliśmy za wygraną . Pies już sam nie wiedział czyj jest . Minęło kilka lat , córka ma suczke , też mieszaniec , trochę wyższa niż york . Zamykana w podwórzu nie ma siły by nie zrobiła podkopu i nie siedziała u sąsiada . Ale sytuacja już nieco inna , ponieważ sąsiad wydzwania aby psa zabierać bo mu przeszkadza . Ja ogrodzenie mam , S nie . Dzwoni: -Twój pies jest u mnie , wchodzi mi do korytarza , zabieraj . Zabrałam . Po kolejnym takim telefonie warknęłam żeby sobie drzwi od dworu zamykał . -U siebie będę robił jak mi się chce - usłyszałam .
Faktem jest że pies mi zwiewa. Mam ogrodzenie betonowe . Podkopuje je . I chodzi tylko tam do sąsiada , nie dalej . Nie mam serca wiązać jej na łańcuch , teraz siedzi zamknięta w domu , wychodzi na smyczy . To męka i dla niej i dla nas . Wczoraj S przyniósł pusty worek karmy dla kotów ze mam mu odkupić bo pies mu zjadł w korytarzu . Kotów, które skaczą po moim samochodzie( któ
Najlepsza odpowiedź
(10 - 0) 100%
Musisz coś wymyślić ze swoim ogrodzeniem. Pies nie ma prawa wybywać poza teren posesji z prawnego punktu widzenia i gdyby sąsiad był wredny to jeden telefonu do TOZu i zabiorą psa jako bezpańskiego. Mandat jak najbardziej Ci się należy.
Musisz coś wymyślić ze swoim ogrodzeniem. Pies nie ma prawa wybywać poza teren posesji z prawnego punktu widzenia i gdyby sąsiad był wredny to jeden telefonu do TOZu i zabiorą psa jako bezpańskiego. Mandat jak najbardziej Ci się należy.
Kotów, które skaczą po moim samochodzie( który jest już zabytkiem) i rysują lakier . W moim garażu ... W nerwach kazałam mu się ogrodzić itp. i wygarnęłam o tych kotach ale nie wiem ile dotarło do jego pleców . Rzucił mi tym workiem z żądaniem odkupienia i poszedł . Co o tym myślicie? Żagań
Kotów, które skaczą po moim samochodzie( który jest już zabytkiem) i rysują lakier . W moim garażu ... W nerwach kazałam mu się ogrodzić itp. i wygarnęłam o tych kotach ale nie wiem ile dotarło do jego pleców . Rzucił mi tym workiem z żądaniem odkupienia i poszedł . Co o tym myślicie? Żagań
Myślę, że rzuciłabym mu rachunkiem za lakierowanie auta i olała sprawę.
Dzięki za odpowiedź. Jeśli dobrze myślę to S może sobie skakać w przypadku gdyby posiadał ogrodzenie. Bo już zaczynam myśleć że jeśli wezwie np. Policje to mogę zapłacić mandat...
[autor="gość"] Myślę, że rzuciłabym mu rachunkiem za lakierowanie auta i olała sprawę. [/autor] Dzięki za odpowiedź. Jeśli dobrze myślę to S może sobie skakać w przypadku gdyby posiadał ogrodzenie. Bo już zaczynam myśleć że jeśli wezwie np. Policje to mogę zapłacić mandat...
Myślę ze z takim chorym człowiekiem nie wygrasz. Staralabym sie zabezpieczyć ogrodzenie tak żeby pies nie wyszedł
Myślę ze z takim chorym człowiekiem nie wygrasz. Staralabym sie zabezpieczyć ogrodzenie tak żeby pies nie wyszedł
Musisz coś wymyślić ze swoim ogrodzeniem. Pies nie ma prawa wybywać poza teren posesji z prawnego punktu widzenia i gdyby sąsiad był wredny to jeden telefonu do TOZu i zabiorą psa jako bezpańskiego. Mandat jak najbardziej Ci się należy.
Musisz coś wymyślić ze swoim ogrodzeniem. Pies nie ma prawa wybywać poza teren posesji z prawnego punktu widzenia i gdyby sąsiad był wredny to jeden telefonu do TOZu i zabiorą psa jako bezpańskiego. Mandat jak najbardziej Ci się należy.
Gdyby twój York miał czipa i był zarejestrowany na ciebie to sąsiad miałby spore kłopoty za przywłaszczenie sobie psa.Przed ucieczkami drugiego psa musisz zabezpieczyć swoją posesję.To, że sąsiad nie ma ogrodzenia nie ma nic do rzeczy.Jeśli przeszkadzają ci koty, zgłoś je do TOZ jako wolno żyjące, przebywające na twoim terenie.Chociaż nie jestem pewna czy to coś da skoro nawet bezpańskiego kota ze swojej działki, który miał non stop młode, musiałam sama łapać i zawozić na sterylizację.
Gdyby twój York miał czipa i był zarejestrowany na ciebie to sąsiad miałby spore kłopoty za przywłaszczenie sobie psa.Przed ucieczkami drugiego psa musisz zabezpieczyć swoją posesję.To, że sąsiad nie ma ogrodzenia nie ma nic do rzeczy.Jeśli przeszkadzają ci koty, zgłoś je do TOZ jako wolno żyjące, przebywające na twoim terenie.Chociaż nie jestem pewna czy to coś da skoro nawet bezpańskiego kota ze swojej działki, który miał non stop młode, musiałam sama łapać i zawozić na sterylizację.
Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Wiem ze moj pies nie ma prawa wyjść. Jednak bywa różnie...
Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Wiem ze moj pies nie ma prawa wyjść. Jednak bywa różnie...
Haha, no nie wierzę, że wam jakiś typ ukradł psa...A gdzie papiery na niego z ho)dowli?Jeśli to kundelek to gdzie dokumenty adopcyjne, jakiś czip, książeczka zdrowia, coś co potwierdziłoby, że pies jest twój.Uważaj żeby ten drugi ci nagle nie zaginął niespodziewanie skoro tak łatwo jest cię okraść i nic z tym nie robisz.Przy okazji to ty musisz zadbać o to by pies nie uciekał.Co do jego kotów to trochę inaczej może sprawa wyglądać bo koty mogą wedłóg prawa przebywać i żyć na wolności, jako dzikie koty.On może się wyprzeć, że to jego zwierzęta, może je dokarmiać itd.Jak nie ma na nie papierka to oficjalnie nie są jego.
Haha, no nie wierzę, że wam jakiś typ ukradł psa...A gdzie papiery na niego z ho)dowli?Jeśli to kundelek to gdzie dokumenty adopcyjne, jakiś czip, książeczka zdrowia, coś co potwierdziłoby, że pies jest twój.Uważaj żeby ten drugi ci nagle nie zaginął niespodziewanie skoro tak łatwo jest cię okraść i nic z tym nie robisz.Przy okazji to ty musisz zadbać o to by pies nie uciekał.Co do jego kotów to trochę inaczej może sprawa wyglądać bo koty mogą wedłóg prawa przebywać i żyć na wolności, jako dzikie koty.On może się wyprzeć, że to jego zwierzęta, może je dokarmiać itd.Jak nie ma na nie papierka to oficjalnie nie są jego.
Haha, no nie wierzę, że wam jakiś typ ukradł psa...A gdzie papiery na niego z ho)dowli?Jeśli to kundelek to gdzie dokumenty adopcyjne, jakiś czip, książeczka zdrowia, coś co potwierdziłoby, że pies jest twój.Uważaj żeby ten drugi ci nagle nie zaginął niespodziewanie skoro tak łatwo jest cię okraść i nic z tym nie robisz.Przy okazji to ty musisz zadbać o to by pies nie uciekał.Co do jego kotów to trochę inaczej może sprawa wyglądać bo koty mogą wedłóg prawa przebywać i żyć na wolności, jako dzikie koty.On może się wyprzeć, że to jego zwierzęta, może je dokarmiać itd.Jak nie ma na nie papierka to oficjalnie nie są jego.
Ten pierwszy piesek nie był yorkiem rasowym. Znajomej się o szczeniak suczka, która dala Psy po yorku. Mały, Kudłaty, Yorkopodobny, ładny. Nie miałam żadnego papieru, po prostu ją doataliśmy. A że prze ci skała się w szcze linach w ogrodzeniu to uciekała do niego wabi ona smakołykami. Po jakimś czasie już tylko puszczona na dworze od razu leciała do niego.
[autor="gość"] Haha, no nie wierzę, że wam jakiś typ ukradł psa...A gdzie papiery na niego z ho)dowli?Jeśli to kundelek to gdzie dokumenty adopcyjne, jakiś czip, książeczka zdrowia, coś co potwierdziłoby, że pies jest twój.Uważaj żeby ten drugi ci nagle nie zaginął niespodziewanie skoro tak łatwo jest cię okraść i nic z tym nie robisz.Przy okazji to ty musisz zadbać o to by pies nie uciekał.Co do jego kotów to trochę inaczej może sprawa wyglądać bo koty mogą wedłóg prawa przebywać i żyć na wolności, jako dzikie koty.On może się wyprzeć, że to jego zwierzęta, może je dokarmiać itd.Jak nie ma na nie papierka to oficjalnie nie są jego. [/autor] Ten pierwszy piesek nie był yorkiem rasowym. Znajomej się o szczeniak suczka, która dala Psy po yorku. Mały, Kudłaty, Yorkopodobny, ładny. Nie miałam żadnego papieru, po prostu ją doataliśmy. A że prze ci skała się w szcze linach w ogrodzeniu to uciekała do niego wabi ona smakołykami. Po jakimś czasie już tylko puszczona na dworze od razu leciała do niego.
Haha, no nie wierzę, że wam jakiś typ ukradł psa...A gdzie papiery na niego z ho)dowli?Jeśli to kundelek to gdzie dokumenty adopcyjne, jakiś czip, książeczka zdrowia, coś co potwierdziłoby, że pies jest twój.Uważaj żeby ten drugi ci nagle nie zaginął niespodziewanie skoro tak łatwo jest cię okraść i nic z tym nie robisz.Przy okazji to ty musisz zadbać o to by pies nie uciekał.Co do jego kotów to trochę inaczej może sprawa wyglądać bo koty mogą wedłóg prawa przebywać i żyć na wolności, jako dzikie koty.On może się wyprzeć, że to jego zwierzęta, może je dokarmiać itd.Jak nie ma na nie papierka to oficjalnie nie są jego.
Ten pierwszy piesek nie był yorkiem rasowym. Znajomej się o szczeniak suczka, która dala Psy po yorku. Mały, Kudłaty, Yorkopodobny, ładny. Nie miałam żadnego papieru, po prostu ją doataliśmy. A że prze ci skała się w szcze linach w ogrodzeniu to uciekała do niego wabi ona smakołykami. Po jakimś czasie już tylko puszczona na dworze od razu leciała do niego.
Przepraszam, nie wiem co z tym słownikiem się dzieje...
[autor="gość"] [autor="gość"] Haha, no nie wierzę, że wam jakiś typ ukradł psa...A gdzie papiery na niego z ho)dowli?Jeśli to kundelek to gdzie dokumenty adopcyjne, jakiś czip, książeczka zdrowia, coś co potwierdziłoby, że pies jest twój.Uważaj żeby ten drugi ci nagle nie zaginął niespodziewanie skoro tak łatwo jest cię okraść i nic z tym nie robisz.Przy okazji to ty musisz zadbać o to by pies nie uciekał.Co do jego kotów to trochę inaczej może sprawa wyglądać bo koty mogą wedłóg prawa przebywać i żyć na wolności, jako dzikie koty.On może się wyprzeć, że to jego zwierzęta, może je dokarmiać itd.Jak nie ma na nie papierka to oficjalnie nie są jego. [/autor] Ten pierwszy piesek nie był yorkiem rasowym. Znajomej się o szczeniak suczka, która dala Psy po yorku. Mały, Kudłaty, Yorkopodobny, ładny. Nie miałam żadnego papieru, po prostu ją doataliśmy. A że prze ci skała się w szcze linach w ogrodzeniu to uciekała do niego wabi ona smakołykami. Po jakimś czasie już tylko puszczona na dworze od razu leciała do niego. [/autor] Przepraszam, nie wiem co z tym słownikiem się dzieje...
Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Wiem ze moj pies nie ma prawa wyjść. Jednak bywa różnie...
I tak na marginesie wcale nie uważam, że Twój sąsiad to jakaś wybitnie wredna istota. Piesek do niego ciągle przychodził, pewnie go polubił skoro kupował mu smakołyki. Znając życie to was uważał za złych ludzi, bo mnie też niesamowicie denerwują ludzie, którzy nie potrafią upilnować swoich zwierząt. Na domowego zwierzaka czeka mnóstwo zagrożeń poza terenem domu i ogrodzenia. Samochody, agresywni gówmiarze, którzy lubią się znęcać, inne większe psy czy drapieżniki (nawet zwykła kuna, york to taka 'psia popierdółka'). I gdyby po latach znowu była kolejna sytuacja i kolejny pis sąsiadów, który do mnie przychodzi to też bym była już zła, bo ile można. Przyniósł ci na pokaz worek po karmie, bo to faktycznie wszystko kosztuje, a twój zwierzak stołuje się u sąsiada. Gdyby to był naprawdę wredny człowiek szukający konfliktów to albo miałabyś na głowie ciągle TOZy albo straż miejską, albo, co też się zdarza, znalazłabyś swojego psa otrutego.
[autor="gość"] Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Wiem ze moj pies nie ma prawa wyjść. Jednak bywa różnie... [/autor] I tak na marginesie wcale nie uważam, że Twój sąsiad to jakaś wybitnie wredna istota. Piesek do niego ciągle przychodził, pewnie go polubił skoro kupował mu smakołyki. Znając życie to was uważał za złych ludzi, bo mnie też niesamowicie denerwują ludzie, którzy nie potrafią upilnować swoich zwierząt. Na domowego zwierzaka czeka mnóstwo zagrożeń poza terenem domu i ogrodzenia. Samochody, agresywni gówmiarze, którzy lubią się znęcać, inne większe psy czy drapieżniki (nawet zwykła kuna, york to taka 'psia popierdółka'). I gdyby po latach znowu była kolejna sytuacja i kolejny pis sąsiadów, który do mnie przychodzi to też bym była już zła, bo ile można. Przyniósł ci na pokaz worek po karmie, bo to faktycznie wszystko kosztuje, a twój zwierzak stołuje się u sąsiada. Gdyby to był naprawdę wredny człowiek szukający konfliktów to albo miałabyś na głowie ciągle TOZy albo straż miejską, albo, co też się zdarza, znalazłabyś swojego psa otrutego.
Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Wiem ze moj pies nie ma prawa wyjść. Jednak bywa różnie...
I tak na marginesie wcale nie uważam, że Twój sąsiad to jakaś wybitnie wredna istota. Piesek do niego ciągle przychodził, pewnie go polubił skoro kupował mu smakołyki. Znając życie to was uważał za złych ludzi, bo mnie też niesamowicie denerwują ludzie, którzy nie potrafią upilnować swoich zwierząt. Na domowego zwierzaka czeka mnóstwo zagrożeń poza terenem domu i ogrodzenia. Samochody, agresywni gówmiarze, którzy lubią się znęcać, inne większe psy czy drapieżniki (nawet zwykła kuna, york to taka 'psia popierdółka'). I gdyby po latach znowu była kolejna sytuacja i kolejny pis sąsiadów, który do mnie przychodzi to też bym była już zła, bo ile można. Przyniósł ci na pokaz worek po karmie, bo to faktycznie wszystko kosztuje, a twój zwierzak stołuje się u sąsiada. Gdyby to był naprawdę wredny człowiek szukający konfliktów to albo miałabyś na głowie ciągle TOZy albo straż miejską, albo, co też się zdarza, znalazłabyś swojego psa otrutego.
Tak, ja to wszystko rozumiem. Wiem ze czyjś pies na moim terenie jest irytujący zwłaszcza gdy robi szkody. Wiem też że nie powinien wychodzić z podwórka. Ale mnie też irytuje postawa typu Nie będę zamykał drzwi do domu bo jestem u siebie, Nie ogrodzenie się bo tak mi się podoba. Gdyby to zwierzęta leśne mu bałagan robiły to co, do leśniczego by chodził na skargę?
[autor="gość"] [autor="gość"] Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Wiem ze moj pies nie ma prawa wyjść. Jednak bywa różnie... [/autor] I tak na marginesie wcale nie uważam, że Twój sąsiad to jakaś wybitnie wredna istota. Piesek do niego ciągle przychodził, pewnie go polubił skoro kupował mu smakołyki. Znając życie to was uważał za złych ludzi, bo mnie też niesamowicie denerwują ludzie, którzy nie potrafią upilnować swoich zwierząt. Na domowego zwierzaka czeka mnóstwo zagrożeń poza terenem domu i ogrodzenia. Samochody, agresywni gówmiarze, którzy lubią się znęcać, inne większe psy czy drapieżniki (nawet zwykła kuna, york to taka 'psia popierdółka'). I gdyby po latach znowu była kolejna sytuacja i kolejny pis sąsiadów, który do mnie przychodzi to też bym była już zła, bo ile można. Przyniósł ci na pokaz worek po karmie, bo to faktycznie wszystko kosztuje, a twój zwierzak stołuje się u sąsiada. Gdyby to był naprawdę wredny człowiek szukający konfliktów to albo miałabyś na głowie ciągle TOZy albo straż miejską, albo, co też się zdarza, znalazłabyś swojego psa otrutego. [/autor] Tak, ja to wszystko rozumiem. Wiem ze czyjś pies na moim terenie jest irytujący zwłaszcza gdy robi szkody. Wiem też że nie powinien wychodzić z podwórka. Ale mnie też irytuje postawa typu Nie będę zamykał drzwi do domu bo jestem u siebie, Nie ogrodzenie się bo tak mi się podoba. Gdyby to zwierzęta leśne mu bałagan robiły to co, do leśniczego by chodził na skargę?
Podsumowując - pilnuj swoich zwierząt. Nie jest ciężko odpowiednio zabezpieczyć ogrodzenie, a jak nie to trzymaj psa w domu i wypuszczaj luzem, kiedy sami jesteście na zewnątrz albo macie go na oku. Podkopanie się pod ogrodzeniem trwa. Sama miałam psa, który robił podkopy (ale jemu takie coś zajmowało całą noc) i robił sobie wycieczki po okolicy do 'kumpla' - psa, którego ktoś miał w okolicy i trzymał go całkiem luzem. Trochę wysiłku w zabezpieczenie ogrodzenia (wkopanie pod calutkim ogrodzeniem metalowej siatki na pół metra głębokości) i wycieczki dla niego się skończyły już na zawsze.
Podsumowując - pilnuj swoich zwierząt. Nie jest ciężko odpowiednio zabezpieczyć ogrodzenie, a jak nie to trzymaj psa w domu i wypuszczaj luzem, kiedy sami jesteście na zewnątrz albo macie go na oku. Podkopanie się pod ogrodzeniem trwa. Sama miałam psa, który robił podkopy (ale jemu takie coś zajmowało całą noc) i robił sobie wycieczki po okolicy do 'kumpla' - psa, którego ktoś miał w okolicy i trzymał go całkiem luzem. Trochę wysiłku w zabezpieczenie ogrodzenia (wkopanie pod calutkim ogrodzeniem metalowej siatki na pół metra głębokości) i wycieczki dla niego się skończyły już na zawsze.
Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Wiem ze moj pies nie ma prawa wyjść. Jednak bywa różnie...
I tak na marginesie wcale nie uważam, że Twój sąsiad to jakaś wybitnie wredna istota. Piesek do niego ciągle przychodził, pewnie go polubił skoro kupował mu smakołyki. Znając życie to was uważał za złych ludzi, bo mnie też niesamowicie denerwują ludzie, którzy nie potrafią upilnować swoich zwierząt. Na domowego zwierzaka czeka mnóstwo zagrożeń poza terenem domu i ogrodzenia. Samochody, agresywni gówmiarze, którzy lubią się znęcać, inne większe psy czy drapieżniki (nawet zwykła kuna, york to taka 'psia popierdółka'). I gdyby po latach znowu była kolejna sytuacja i kolejny pis sąsiadów, który do mnie przychodzi to też bym była już zła, bo ile można. Przyniósł ci na pokaz worek po karmie, bo to faktycznie wszystko kosztuje, a twój zwierzak stołuje się u sąsiada. Gdyby to był naprawdę wredny człowiek szukający konfliktów to albo miałabyś na głowie ciągle TOZy albo straż miejską, albo, co też się zdarza, znalazłabyś swojego psa otrutego.
Tak, ja to wszystko rozumiem. Wiem ze czyjś pies na moim terenie jest irytujący zwłaszcza gdy robi szkody. Wiem też że nie powinien wychodzić z podwórka. Ale mnie też irytuje postawa typu Nie będę zamykał drzwi do domu bo jestem u siebie, Nie ogrodzenie się bo tak mi się podoba. Gdyby to zwierzęta leśne mu bałagan robiły to co, do leśniczego by chodził na skargę?
On ma przecież rację. Jest u siebie. Ja też mam otwarte drzwi, i główne i balkonowe na ogród, od wiosny do jesieni, praktycznie cały czas. Jeśli są zamknięte tzn, że nikogo nie ma w domu.
[autor="gość"] [autor="gość"] [autor="gość"] Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Wiem ze moj pies nie ma prawa wyjść. Jednak bywa różnie... [/autor] I tak na marginesie wcale nie uważam, że Twój sąsiad to jakaś wybitnie wredna istota. Piesek do niego ciągle przychodził, pewnie go polubił skoro kupował mu smakołyki. Znając życie to was uważał za złych ludzi, bo mnie też niesamowicie denerwują ludzie, którzy nie potrafią upilnować swoich zwierząt. Na domowego zwierzaka czeka mnóstwo zagrożeń poza terenem domu i ogrodzenia. Samochody, agresywni gówmiarze, którzy lubią się znęcać, inne większe psy czy drapieżniki (nawet zwykła kuna, york to taka 'psia popierdółka'). I gdyby po latach znowu była kolejna sytuacja i kolejny pis sąsiadów, który do mnie przychodzi to też bym była już zła, bo ile można. Przyniósł ci na pokaz worek po karmie, bo to faktycznie wszystko kosztuje, a twój zwierzak stołuje się u sąsiada. Gdyby to był naprawdę wredny człowiek szukający konfliktów to albo miałabyś na głowie ciągle TOZy albo straż miejską, albo, co też się zdarza, znalazłabyś swojego psa otrutego. [/autor] Tak, ja to wszystko rozumiem. Wiem ze czyjś pies na moim terenie jest irytujący zwłaszcza gdy robi szkody. Wiem też że nie powinien wychodzić z podwórka. Ale mnie też irytuje postawa typu Nie będę zamykał drzwi do domu bo jestem u siebie, Nie ogrodzenie się bo tak mi się podoba. Gdyby to zwierzęta leśne mu bałagan robiły to co, do leśniczego by chodził na skargę? [/autor] On ma przecież rację. Jest u siebie. Ja też mam otwarte drzwi, i główne i balkonowe na ogród, od wiosny do jesieni, praktycznie cały czas. Jeśli są zamknięte tzn, że nikogo nie ma w domu.
Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Wiem ze moj pies nie ma prawa wyjść. Jednak bywa różnie...
I tak na marginesie wcale nie uważam, że Twój sąsiad to jakaś wybitnie wredna istota. Piesek do niego ciągle przychodził, pewnie go polubił skoro kupował mu smakołyki. Znając życie to was uważał za złych ludzi, bo mnie też niesamowicie denerwują ludzie, którzy nie potrafią upilnować swoich zwierząt. Na domowego zwierzaka czeka mnóstwo zagrożeń poza terenem domu i ogrodzenia. Samochody, agresywni gówmiarze, którzy lubią się znęcać, inne większe psy czy drapieżniki (nawet zwykła kuna, york to taka 'psia popierdółka'). I gdyby po latach znowu była kolejna sytuacja i kolejny pis sąsiadów, który do mnie przychodzi to też bym była już zła, bo ile można. Przyniósł ci na pokaz worek po karmie, bo to faktycznie wszystko kosztuje, a twój zwierzak stołuje się u sąsiada. Gdyby to był naprawdę wredny człowiek szukający konfliktów to albo miałabyś na głowie ciągle TOZy albo straż miejską, albo, co też się zdarza, znalazłabyś swojego psa otrutego.
Tak, ja to wszystko rozumiem. Wiem ze czyjś pies na moim terenie jest irytujący zwłaszcza gdy robi szkody. Wiem też że nie powinien wychodzić z podwórka. Ale mnie też irytuje postawa typu Nie będę zamykał drzwi do domu bo jestem u siebie, Nie ogrodzenie się bo tak mi się podoba. Gdyby to zwierzęta leśne mu bałagan robiły to co, do leśniczego by chodził na skargę?
On ma przecież rację. Jest u siebie. Ja też mam otwarte drzwi, i główne i balkonowe na ogród, od wiosny do jesieni, praktycznie cały czas. Jeśli są zamknięte tzn, że nikogo nie ma w domu.
I gdyby ci wlazło coś, dajmy na to bezpańskiego to do kogo pretensje? Ja bym była zła na siebie że zostawiłam otwarte. Nie wiem, może źle myślę...
[autor="gość"] [autor="gość"] [autor="gość"] [autor="gość"] Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Wiem ze moj pies nie ma prawa wyjść. Jednak bywa różnie... [/autor] I tak na marginesie wcale nie uważam, że Twój sąsiad to jakaś wybitnie wredna istota. Piesek do niego ciągle przychodził, pewnie go polubił skoro kupował mu smakołyki. Znając życie to was uważał za złych ludzi, bo mnie też niesamowicie denerwują ludzie, którzy nie potrafią upilnować swoich zwierząt. Na domowego zwierzaka czeka mnóstwo zagrożeń poza terenem domu i ogrodzenia. Samochody, agresywni gówmiarze, którzy lubią się znęcać, inne większe psy czy drapieżniki (nawet zwykła kuna, york to taka 'psia popierdółka'). I gdyby po latach znowu była kolejna sytuacja i kolejny pis sąsiadów, który do mnie przychodzi to też bym była już zła, bo ile można. Przyniósł ci na pokaz worek po karmie, bo to faktycznie wszystko kosztuje, a twój zwierzak stołuje się u sąsiada. Gdyby to był naprawdę wredny człowiek szukający konfliktów to albo miałabyś na głowie ciągle TOZy albo straż miejską, albo, co też się zdarza, znalazłabyś swojego psa otrutego. [/autor] Tak, ja to wszystko rozumiem. Wiem ze czyjś pies na moim terenie jest irytujący zwłaszcza gdy robi szkody. Wiem też że nie powinien wychodzić z podwórka. Ale mnie też irytuje postawa typu Nie będę zamykał drzwi do domu bo jestem u siebie, Nie ogrodzenie się bo tak mi się podoba. Gdyby to zwierzęta leśne mu bałagan robiły to co, do leśniczego by chodził na skargę? [/autor] On ma przecież rację. Jest u siebie. Ja też mam otwarte drzwi, i główne i balkonowe na ogród, od wiosny do jesieni, praktycznie cały czas. Jeśli są zamknięte tzn, że nikogo nie ma w domu. [/autor] I gdyby ci wlazło coś, dajmy na to bezpańskiego to do kogo pretensje? Ja bym była zła na siebie że zostawiłam otwarte. Nie wiem, może źle myślę...
Podsumowując - pilnuj swoich zwierząt. Nie jest ciężko odpowiednio zabezpieczyć ogrodzenie, a jak nie to trzymaj psa w domu i wypuszczaj luzem, kiedy sami jesteście na zewnątrz albo macie go na oku. Podkopanie się pod ogrodzeniem trwa. Sama miałam psa, który robił podkopy (ale jemu takie coś zajmowało całą noc) i robił sobie wycieczki po okolicy do 'kumpla' - psa, którego ktoś miał w okolicy i trzymał go całkiem luzem. Trochę wysiłku w zabezpieczenie ogrodzenia (wkopanie pod calutkim ogrodzeniem metalowej siatki na pół metra głębokości) i wycieczki dla niego się skończyły już na zawsze.
Nie wiem jak autorka, ale moj plot ogradza 2 hektarowa posesje. Wspolczuje jej tej odrobiny wysilku.
[autor="gość"] Podsumowując - pilnuj swoich zwierząt. Nie jest ciężko odpowiednio zabezpieczyć ogrodzenie, a jak nie to trzymaj psa w domu i wypuszczaj luzem, kiedy sami jesteście na zewnątrz albo macie go na oku. Podkopanie się pod ogrodzeniem trwa. Sama miałam psa, który robił podkopy (ale jemu takie coś zajmowało całą noc) i robił sobie wycieczki po okolicy do 'kumpla' - psa, którego ktoś miał w okolicy i trzymał go całkiem luzem. Trochę wysiłku w zabezpieczenie ogrodzenia (wkopanie pod calutkim ogrodzeniem metalowej siatki na pół metra głębokości) i wycieczki dla niego się skończyły już na zawsze. [/autor] Nie wiem jak autorka, ale moj plot ogradza 2 hektarowa posesje. Wspolczuje jej tej odrobiny wysilku.
Yorka tego trzęsidupkę nie nazywajcie psem, to raczej coś psupodobne
To nazywasz odpowiedzia na temat? Tak raczej wypowiadaja sie dzieci z mlodszych klas szkoly specjalnej.
[autor="gość"] Yorka tego trzęsidupkę nie nazywajcie psem, to raczej coś psupodobne :D [/autor] To nazywasz odpowiedzia na temat? Tak raczej wypowiadaja sie dzieci z mlodszych klas szkoly specjalnej.
Podsumowując - pilnuj swoich zwierząt. Nie jest ciężko odpowiednio zabezpieczyć ogrodzenie, a jak nie to trzymaj psa w domu i wypuszczaj luzem, kiedy sami jesteście na zewnątrz albo macie go na oku. Podkopanie się pod ogrodzeniem trwa. Sama miałam psa, który robił podkopy (ale jemu takie coś zajmowało całą noc) i robił sobie wycieczki po okolicy do 'kumpla' - psa, którego ktoś miał w okolicy i trzymał go całkiem luzem. Trochę wysiłku w zabezpieczenie ogrodzenia (wkopanie pod calutkim ogrodzeniem metalowej siatki na pół metra głębokości) i wycieczki dla niego się skończyły już na zawsze.
Nie wiem jak autorka, ale moj plot ogradza 2 hektarowa posesje. Wspolczuje jej tej odrobiny wysilku.
Ooo to ty bamberką jesteś !
[autor="gość"] [autor="gość"] Podsumowując - pilnuj swoich zwierząt. Nie jest ciężko odpowiednio zabezpieczyć ogrodzenie, a jak nie to trzymaj psa w domu i wypuszczaj luzem, kiedy sami jesteście na zewnątrz albo macie go na oku. Podkopanie się pod ogrodzeniem trwa. Sama miałam psa, który robił podkopy (ale jemu takie coś zajmowało całą noc) i robił sobie wycieczki po okolicy do 'kumpla' - psa, którego ktoś miał w okolicy i trzymał go całkiem luzem. Trochę wysiłku w zabezpieczenie ogrodzenia (wkopanie pod calutkim ogrodzeniem metalowej siatki na pół metra głębokości) i wycieczki dla niego się skończyły już na zawsze. [/autor] Nie wiem jak autorka, ale moj plot ogradza 2 hektarowa posesje. Wspolczuje jej tej odrobiny wysilku. [/autor] Ooo to ty bamberką jesteś !